wtorek, 26 lutego 2019

Nie poddawaj się

Nie poddawaj się






Tutaj pisałam o tym co chcemy przepracować w lutym. Dzisiaj post będzie o tym co udało nam się wypracować w ostatnim czasie.



1.  Udało się wypracowanie 100% przywołania. Wcześniej było takie 80%.Zaczynałyśmy od przywołania na 10 m lince. Przybiegała to od razu smakołyk , głaskanie i ogólne cieszenie się. Zwiększając poziom trudności jako nagrodę zaczęło pojawiać się od czasu do czasu super-mega szarpanie się szarpakami. Kiedy na lince szło jej bardzo dobrze. Czas było ćwiczyć bez niej. Ostatnio pojechałyśmy w Góry Stołowe.(niebawem post o tym) Nadarzyła się okazja do ćwiczenia bez smyczy. Teren bez ludzi , innych zwierząt. Wydawałam jej komendę "zostań'. Odchodziłam kilka nawet kilkanaście metrów od niej i wołałam "Dinga, do mnie". Nie minęły 3 sekundy  była przy mnie. Oczywiście nagroda w postaci smaczków , zabawy. Potem ćwiczyłyśmy na spacerach bez smyczy w przypadkowych momentach.  A i potrafi się odwoływać od ludzi, z czego jest mega zadowolona.




2.  Praca w rozproszeniach. Pisałam o tym w tym poście. Ostatnio biegałyśmy treningowo agi w pobliżu innych psów. Totalne skupienie na mnie. Utrwalanie dobrze znanych sztuczek np. na trawniku nie daleko obcych psów. Nadal to ćwiczymy , bo nie jest idealnie , ale z tygodnia na tydzień widzę postępy.




3.  Jazda autobusem. Najpierw było przyzwyczajenie do kagańca. Zaczęłam od przejazdu jednego przystanka. A potem kilku i teraz  jak chcemy się gdzieś dostać to bez obaw wsiadamy do autobusu i jedziemy.




4. Aport w domu w 100%.  Na dworze taki 95%.


5. Niereagowanie na zaczepki innych psów. (prócz kilku , ale nad tym pracujemy) W większości przypadków po prostu tylko na nie spojrzy.





A Wy nad czym pracujecie ostatnio ze swoimi psami?

poniedziałek, 18 lutego 2019

Strach zabija marzenia

Strach zabija marzenia
                                                             


   
                                                             


Pierwszy  post o moich przemyśleniach i temacie pokazanym od mojej strony , jak ja to widzę. Po tytule możecie domyślić się , że post będzie o strachu.


                                                                                  

Będąc dzieckiem boimy się ciemności  albo bardziej tego "co w niej jest". Z czasem wiemy , że tak naprawdę pod łóżkiem nie czyha na nas "potwór". Później zapominamy o tym i zaczynamy bać się czegoś kompletnie innego. Zaczynamy się bać ... bycia innym , bycia sobą , bycia oryginałem a nie czyjąś kopią. Boimy się zrobić krok w bok , wyjść z szeregu i pokazać prawdziwą wersje siebie i tego jaka jest nasza pasja. Jest to obawa spowodowana tym , że nie wiemy jak zareagują inni. A co jeśli będą się z nas śmiać? Dogryzać nam? Albo wykluczą nas z grupy? To blokuje nam drogę do rozwijania się. Tak naprawdę , wtedy zaczynamy się stawać kimś innym.

Z doświadczenie powiem wam , że w takim wypadku nie można myśleć o tym co pomyślą o nas inni. Trenujesz z psem agility? Super , trenuj , trenuj i jeszcze raz trenuj , aby być najlepszym w tym co się robi , ale jest jedno ale...

Strach przed porażką. Los lubi stawiać na naszej drodze różne przeciwności i to jest jedna z nich. Zostanę przy przykładzie agility. Na treningach ćwiczymy , przygotowujemy się do zawodów . Treningowo idzie nam bardzo dobrze. Wiadomo czasem zdarzy się zrzutka  , ale nie demotywuje to nas i dalej trenujemy z psem. Problem pojawia się w dniu zawodów w naszej głowie. Jeśli są to pierwsze zawody wszystko staje się podwojone , a przede wszystkim właśnie strach. W głowie kłębią nam się miliony myśli.


"Jestem ze wszystkich najgorsza."

" Na treningach zdarzały się zrzutki. "

"Pomylę kolejność przeszkód."

itd.


Kiedy zbliża się godzina startu boimy się jeszcze bardziej , nasila się nasz strach i dodatkowo pojawia się stres. Boimy się przegranej. Tego co pomyślą o nas inni jak przegramy.(szczerze raczej mało kto się tym zainteresuje , każdy zwraca uwagę na siebie) Gdy to się dzieje ,  część ludzi rezygnuje. A to nie o to chodzi. Chodzi o to , żeby zdobywać doświadczenie, zwrócić uwagę na błędy , aby następnym razem je dopracować i ich nie popełnić , a przede wszystkim  czerpać przyjemność i łapać chwile.

Zmieńmy negatywne myślenie na pozytywne:

"Uda się , w końcu ćwiczyliśmy z psem."

"Nie będzie zrzutki."

"Nie pomylimy kolejności pokonywania przeszkód."


Po prostu : damy radę.

Pamiętajmy. Po kilkudziesięciu porażkach pojawia się sukces. Nagroda za pracę , wysiłek i trud włożony w pracę , która wykonaliśmy. Daje to nam ogromny kop motywacyjny do dalszej pracy. W dążeniu do bycia lepszym. Jednak nie możemy spocząć na laurach.



Jeśli na początku nie wyszlibyśmy z szeregu nie byłoby nas tu gdzie jesteśmy. Nie osiągnęlibyśmy sukcesów , gdybyśmy pozwolili strachowi przejąć nad nami kontrole  Robilibyśmy coś czego nie lubimy.

Strach był , jest i będzie , ale nie możemy pozwolić , aby nami kierował. Zapanujmy nad nim. Bądźmy sobą. W końcu o to w życiu chodzi. Spełniajmy marzenia. Przede wszystkim nigdy się nie poddawajmy!

Copyright © 2016 Dinga The Dog , Blogger